Konferencje dla młodzieży
– darem Miłosiernej Opatrzności Boga
Świadectwo s. Danuty Bednarek SBO
Mnogość moich spotkań z młodzieżą ukazała mi ich stale wzrastające pragnienie serdecznej i budującej obecności, która odrodziłaby w nich świadomość, jak bardzo są umiłowani przez Boga w Jezusie Chrystusie. Ofiarowaną im pomoc w spojrzeniu na własne życie ze świadomością bycia kochanym w sposób bezwarunkowy i nieodwołalny odczytuję jako „otwieranie drzwi Miłosiernej Opatrzności”. Dziś, żarliwiej niż kiedykolwiek, kołacze Ona do serc młodych ludzi z odwiecznym zamysłem zbawienia i okrycia go na nowo szatą godności dzieci Bożych[1].
Zaproszenie do ewaluacji życia, połączonej z autentycznym przeżyciem Sakramentu Pojednania, przynosiło wspaniałe owoce. Młodzi ludzie, często wplątani w wir nauki, przeróżnych zajęć, rozrywek i spotkań, a nierzadko doświadczający bolesnych zranień w sercu własnych rodzin, bardzo często gubili wewnętrzny głos sumienia, Słowo Boga i Jego przykazania. Otoczeni innymi, a jednak samotni i zamknięci w sobie z obawy przed ignorancją i ośmieszeniem, potrzebowali osoby, która swoją obecnością, słowem i postawą ukazałaby im Jezusa jako miłosierną i uzdrawiającą Miłość Ojca.
Z tego względu za pierwszy i najważniejszy krok, decydujący o przyjęciu przez młodego człowieka przesłania Ewangelii, uznałam troskę o atmosferę spotkania. Nieustannie prosiłam Ducha Świętego o łaskę postrzegania każdej osoby jako niepowtarzalnego skarbu i cudu stworzenia, tak, jak widzi ją Bóg, bez względu na to, jak wygląda jej życie i postępowanie. W ten sposób dane mi było odkryć największe pragnienie młodego człowieka, jakim jest miłość osobowa, afirmacja osoby dla niej samej. Spontaniczne przejawy serdeczności i otwartości, wyrażające się nie tylko w słowach, lecz także poprzez język niewerbalny – uśmiech, życzliwe i pogodne spojrzenie, „zdobywał” serca młodych, otwierając ich na orędzie wiary, nadziei i miłości.
Własne, czytelne świadectwo doświadczenia miłości Boga i autentycznego dążenia do świętości było jedną z istotnych dróg ukazania młodym godności osoby ludzkiej. Przypadki traktowania jej nie jako cel, lecz środek do osiągnięcia źle pojętego szczęścia nie należą dziś do rzadkości. Dlatego człowiek musi na nowo usłyszeć i przyjąć za swoją prawdę o sobie i swojej godności, zawierającą się w fakcie Wcielenia: Syn Boży stał się Człowiekiem, aby człowiek stawał się dzieckiem Bożym. To „stawanie się” wskazuje na dwie ważne prawdy: nie wystarczy urodzić się człowiekiem, by być człowiekiem – trzeba starać się o rozwój i doskonalenie wszystkich cech, stanowiących o człowieczeństwie i określonych już w momencie poczęcia. Podobnie jest z życiem duchowym. Przypomnienie młodemu człowiekowi znaczenia chrztu świętego, będącego zadatkiem przyszłej chwały w ścisłym zjednoczeniu z Bogiem – Miłością, jest równoznaczne z uświadomieniem mu istoty i potrzeby świętości jako najważniejszego powołania i zadania osoby ludzkiej. Przykład świętych, którzy przez miłość do Boga i ludzi uświęcali swoją codzienność, ożywia wyryte w sercu pragnienie dążenia do pełni we wszystkich wymiarach życia.
Uświadomienie sobie odpowiedzialności za siebie i innych w budowaniu pięknego człowieczeństwa było jednocześnie dla młodych momentem poważnego i głębokiego spojrzenia na dotychczasowe życie.
W trosce o klimat pokoju i ufności podczas przygotowania do Sakramentu Pojednania bardzo ważne było dla mnie wprowadzenie młodych w tajemnicę nieskończonego Miłosierdzia, któremu na imię Jezus Chrystus. W tym miejscu nawiązywałam do Eucharystii, w której Syn Boży oddaje się człowiekowi w kruszynie chleba. Potęgą Swej bezbronności i pokory zostaje dla niego w tabernakulum. Respektując ludzką wolność, czeka On tylko na to, by człowiek pozwolił ogarnąć się Miłością, przywracającą życie. Poprzez podkreślenie pragnienia Syna Bożego, aby zjednoczyć się z każdym, a w szczególności z najbardziej doświadczonym przez samotność i grzech człowiekiem, starałam się odsłonić równocześnie istotę i cel rachunku sumienia, który nie jest „liczeniem” grzechów i oskarżaniem się, lecz całościowym spojrzeniem na siebie w prawdzie – oczyma Jezusa. Pierwszy warunek dobrej spowiedzi staje się wówczas modlitwą dziękczynienia za każde ofiarowane i przyjęte dobro, jak również szczerym przeproszeniem Boga za rany zadane sobie, innym i Jemu samemu.
Wypowiadane przeze mnie słowa Dekalogu, dopełniane przykładami wstrząsających niekiedy konsekwencji jego lekceważenia w codziennym życiu, przenikały serca młodych ludzi. Głębokie wyciszenie, powaga i łzy były znakami ich autentycznego żalu i pragnienia powrotu do Chrystusa, którego kiedyś porzucili czy odsunęli na margines życia. Wiele osób kierowało wówczas swoje kroki do kaplicy. Tam właśnie, w ciszy i modlitewnym skupieniu, dokonywał się sakramentalny cud przebaczenia i pojednania, obejmujący nierzadko całe dotychczasowe życie.
[1] Por. Łk 15, 22.